Wracam pustą nocą do mieszkania.
Parkiem pełnym cieni i nieobecności.
Mijam ławkę pełną pustki.
Na niej pusta flaszka.
Puste pudełko po fajkach.
I pusty kubek po espresso.
Jedynie butelka coli półpełna.
I pewnie wieczór był pełen wrażeń.
Później powrót do pustego pokoju.
A rano głowa pełna zamętu.
I pustka w sercu.
Pełnym nadziei.