Bezpieczna odległość daje bezpieczeństwo. Na odległość. Nawet kosztem przeszywającej samotności. To ludzka rzecz – nie mieć nikogo. Niech myślą, że się zgubiłam. Tak będzie najwygodniej dla nich i dla mnie.
Zawsze chodziła swoimi drogami. Kierunek nie był ważny, byle iść pod prąd. Czerpała z tego swoistą satysfakcję i siłę. Być inną.
Wszystko szło w dobrym, bo przeciwnym kierunku. Dlaczego musiał pojawić się on? Kto jest na tyle niemądry, by zostawić swoich i dać się przeszyć samotnością? Zupełnie niemądre. Zupełnie.
To takie nieludzkie – być samotnym we dwoje.
Wiedziałam, że pokrzyżuje moje plany. Moje. Plany. Serce biło coraz szybciej. Szukał mnie. Jeszcze tylko przez chwilę nie dałam się znaleźć.
W jego samotności była miłość. Już sama myśl o tym słowie na m wzbudzała we mnie dreszcze. Przecież to tylko słowo. Wziął mnie w ramiona. Mnie. W ramiona. Uwiódł swoją samotnością, w której nie było pustki. Poszliśmy pod prąd. Wróciłam do swoich.
Inna. Silna. Bardziej swoja.
Kto z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu.
❤︎.
PolubieniePolubienie