Trochę mówił do siebie, a trochę gdzieś w eter. Z Bogiem rozmawiał niepewnie, tylko o tym co wielkie. Temat mniejszy niż śmierć rzadko wchodził w rachubę. Czy wierzył? Wierzył, ale inaczej, gdyż są pewne granice.
Szlachetnie wystawił go kiedyś na próbę. O co w tym wszystkim idzie, co jest najważniejsze? Już wiem, że nie praca, może zdrowe nogi i ręce? Tylko nie mów, że miłość – wierzę w nią! Nie bez ograniczeń.
Czym właściwie jest, by być dla niej całym? Stracić dla niej głowę, oddać duszę i serce? Czy ma imię? Ma ciało? Czy jej słowo jest wierne? No i czy to wszystko możliwe? Czy nie jest zbyt piękne?
Zbyt piękne. Możliwe. Ale trzeba czekać cierpliwie. Wyglądać, wciąż szukać, uwierzyć bezbrzeżnie.
Całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swym umysłem.