Nie mieści mi się w głowie, że mógł wybrać każde miejsce na ziemi, a wybrał chłód Betlejem. Ten, przez którego wszystko i dla którego wszystko zostało stworzone nie znalazł dachu nad głową i narodził się w ciszy nocy. Osłonięty miłością Maryi i ufnością Józefa.
On wciąż tak wybiera i to wciąż przekracza moje pojęcie, przekracza moje ciasne serce. Dajmy Mu się rodzić tam gdzie zimno, bezradnie i samotno. Niech Maryja towarzyszy nam w przyjmowaniu Boga, a Józef przypomina, że prawdziwe zaufanie to podróż w nieznane.
Dobrych świąt.
A poniżej znajdziecie nasz ostatni adwentowy podcast. M.in. o Maryi właśnie. I o tym, jak sobie poradzić, gdy miłość Boża jest… za duża? I czy można tęsknić za tym, co się już ma?